środa, 23 grudnia 2015

Wesołych Świąt


Drodzy czytelnicy,

Z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia chcemy złożyć Wam serdeczne życzenia.

Życzymy Wam zdrowych, spokojnych, radośnie spędzonych świąt, wspaniałej Wigilii w gronie najbliższej rodziny. Niech narodziny Dzieciątka będą dla Was czasem przemyśleń. Nowy Rok niech będzie jeszcze lepszy niż poprzedni.  A Sylwester tradycyjnie niech będzie czasem zabawy i tańca.

Złożymy też życzenia sobie - oby Nowy Rok pozwolił zrealizować wszystkie nasze plany!

Pozdrawiamy!





* grafika / www.tapety.tja.pl/

niedziela, 13 grudnia 2015

Polichromie...

Dobry wieczór,

dziś chcemy podzielić się z Wami planami na przyszłość. No, przynajmniej częścią planów.
W końcu mamy grudzień, rok zbliża się ku końcowi. Jednocześnie zbliża się wielkimi krokami nowy, 2016 rok. Mamy nadzieję, że to będzie dla nas rok przełomowy.
No ale przejdźmy do meritum.
Jeśli ktoś z Was śledzi nasze działania na facebooku, to natknął się na nasze rozważania. Mieliśmy poważny dylemat, czym się zająć po zakończeniu renowacji dzwonnicy. Do wyboru mieliśmy polichromię i kostnicę. Wybór padł na polichromię.To waśnie stawiamy sobie za cel na 2016 rok.
Zabezpieczenie polichromii.
Dlaczego polichromię a nie kostnica?
Po pierwsze dlatego, że kostnicę trzeba dopiero wpisać na listę zabytków. A to wiąże się z przerzuceniem masy papierów, pism etc. To wymaga czasu i funduszy. A fundusze mamy wciąż nader skromne, i musimy liczyć się z każdym groszem.. Pewnie niektórzy z Was zrobi z Was zrobią "wielkie oczy". No bo przecież cmentarz wpisany jest do listy zabytków. Tak, to prawda. Cmentarz jest uznany za zabytek. Ale nie kostnica. Dziwne, ale - w polskim systemie ochrony zabytków jak najbardziej możliwe.

Polichromie są w bardzo złym stanie.

Po drugie - kostnica nie wymaga aż tak pilnej interwencji, i po uzbieraniu funduszy na renowację będzie można się nią spokojnie zająć. A i koszty jej renowacji nie powinny być bardzo bolesne, bo surowiec - kamień rzeczny, nie jest aż tak bardzo kosztowny. Trochę więcej pewnie wyniesie gont na pokrycie dachu, ale, jednak - to jeszcze nie jest nasze "zmartwienie". Nie w tym momencie przynajmniej ściśle mówiąc.
Pewnie myślicie sobie, że trochę późno przystępujemy do zabezpieczenia polichromii, tego co jeszcze z nich pozostało po kilkudziesięciu latach pozbawienia opieki, dewastacji etc.
Tak na prawdę planowaliśmy zająć się nimi już w 2014 roku. Nawet mieliśmy wtedy na pracę wydzielone środki. Wszak wiedzieliśmy, że są w stanie opłakanym, bardzo źle zachowane, a czas działa na ich niekorzyść. Pracy miała podjąć się pani Barbara Palusińska.
Jednak . . .
wnętrze cerkwi z widokiem na tęczę nad miejscem, gdzie kiedyś był piękny ikonostas...
Sprawa rozbiła się o rusztowania. No bo trudno pracować na wysokościach bez rusztowań. Na szczęście Krośnieńskie Przedsiębiorstwo Budowlane przyszło nam z pomocą. Obiecało bezpłatnie użyczyć nam w sierpniu 2014 r. rusztowań. Oczywiście radość była nie do opisania. Jednak, kiedy nadszedł termin prac okazało się, że szef wspomnianego przedsiębiorstwa właśnie w sierpniu ... wyjechał na urlop.
No i sprawa się opóźniła. Ale to nie koniec. Kiedy wspomniany pan z urlopu wrócił okazało się, ze KPB ma rusztowania, ale za małe, do takich prac bezużyteczne. Trzy miesiące oczekiwań poszło na marne. Była jesień. Pogoda niezbyt odpowiednia na tego typu prace - chłodno, wilgotno, dzień krótki.. Z. Kapuścik ("najważniejszy z królików) po naradzie z panią Barbarą uznali, że prace konserwacyjne należy przełożyć.
W 2015 roku jak wiecie stowarzyszenie zajęło się dzwonnicą... I tak prace nad polichromiami przesunęły się na 2016 rok.
Mamy nadzieję, że tym razem wszystko się uda.
Życzcie nam powodzenia!




Tekst: J. Guzik, inf. od: Z. Kapuścik
foto: https://www.facebook.com/krolikwoloski/

poniedziałek, 9 listopada 2015

Cmentarz w Króliku Wołoskim.



Tydzień minął od "Święta zmarłych" jak to zwykło się określać święto Wszystkich Świętych i Zaduszki, obchodzone odpowiednio 1 i 2 listopada. Jest to czas, gdy wspominamy zmarłych członków rodziny (nawet tych niekoniecznie znanych), przyjaciół, znajomych. Ale nie tylko. Wtedy (niekiedy tylko wtedy) przypominamy sobie o poległych w walce o wolność powstańcach (wszak powstań było niemało w naszych dziejach) lub też tych poległych w obronie tej wolności, czyli np. o żołnierzach września 1939 roku. Wtedy też masowo dreptamy na cmentarze Wielkiej Wojny. Dobrze to o nas świadczy, bo spoczywają na nich ofiary różnych narodowości i religii, walczący zazwyczaj nie za swoje interesy, natomiast (raczej nieświadomie) przyczyniający się tą walką do odzyskania przez Polskę niepodległości. Wtedy to też oczywiście pamiętamy o ofiarach hitlerowskich obozów zagłady, mogiłach osób rozstrzelanych, ofiarach bombardowań i wszelakich represji. Wspominamy dumnie (nie zawsze nawet wiedząc za co) ofiary komunistycznego reżimu, Żołnierzy Wyklętych.. Wreszcie zaglądamy też i na opuszczone cmentarze, zarówno katolików obrządku łacińskiego, jak też i obrządku wschodniego. No właśnie... Ale o tym za chwile.

krzyże przedstawiają różny stan zachowania


ruiny kostnicy cmentarnej

Dziś przedstawimy Wam cmentarz w Króliku Wołoskim. Chociaż słowo przedstawimy jest zbyt wzniosłe i niezbyt tutaj pasuje (jak można przedstawić cmentarz?). Skłania nas do tego listopadowa pora, i to, że ten cmentarz jest nam z wiadomych względów bardzo bliski.

Cmentarz w Króliku Wołoskim jest chyba najciekawszym, i najlepiej zachowanym w okolicy. Ulokowany jest tuż obok świątyni i dzwonnicy parawanowej - nie sposób go więc nie zauważyć podczas odwiedzin. Do dnia dzisiejszego przetrwało na nim kilkadziesiąt kamiennych krzyży i nagrobków, wytworzonych w XIX i w pierwszej połowie XX wieku. Kiedy powstał cmentarz? Trudno powiedzieć. Wieś istnieje od XVI wieku, parafię greckokatolicką założono tutaj około XVII wieku, więc zapewne tam należy szukać początków historii obiektu. Pytanie tylko, czy istniał on tutaj, czy też pierwotnie znajdował się w innym miejscu - na to pytanie chyba nie znajdziemy odpowiedzi. Z ocalałych nagrobków najstarszy pochodzi z 1847 roku, czyli jest zaledwie 4 lata młodszy od stojącej obok świątyni. Cmentarz jest bardzo duży - jego obszar wyznacza zachowany do dziś w dość dobrym stanie niski murek ułożony z kamieni rzecznych. Pierwsze groby spotkamy już przy cerkwi - można powiedzieć, że cmentarz wiejski oddziela od świątyni cmentarz przycerkiewny. Przy cerkwi spoczywa m. in. paroch Wiktor Julianowicz Kmicikiewicz, ostatni z długo "panującego" rodu Kmicikiewiczów.


groby umiejscowione przy cerkwi, na drugim planie grób parocha Kmicikiewicza




Na cmentarzu wiejskim znajdują się ruiny XIX - wiecznej kostnicy. kostnica to budynek lub pomieszczenie (na cmentarzu, w szpitalu) służące do przechowywania ciała zmarłej osoby do czasu pogrzebu. Co ciekawe, patrząc na krzyże w Króliku Wołoskim oraz w innych wsiach można łatwo dojść do wniosku, że ich autorem nie był jeden człowiek. To prawda, bo w XIX wieku w Króliku Wołoskim działali "swojscy" kamieniarzy, produkujący nagrobki tylko na tutejsz cmentarz. Surowiec pozyskiwali zapewne na górze Kamień koło Czeremchy bądź w Klimkówce koło Rymanowa. W porównaniu z cmentarzami łemkowskimi w okolicy (np. w Szklarach czy Lipowcu) ten w Króliku Wołoskim przedstawia się nader dobrze. Co prawda do dzisiejszego dnia zmurszały, znikły drewniane krzyże znaczące mogiły, a na wielu krzyżach widać wpływ pogody, czasu i wandali. To prawda. Pewnie niektórzy spytają dlaczego tak jest?




Otóż po wysiedleniach wsi, cmentarz przestał być tak na prawdę użytkowany - bo i kogo miano na nim chować skoro mieszkańcy pojechali na wschód lub na zachód, a domy spaliła UPA? Z czasem to roślinność wprowadziła się tutaj na dobre, a deszcze, wiatry, śniegi i mrozy jakby próbowały zatrzeć ślady po dawnych mieszkańcach. Uczciwie trzeba przyznać, że i człowiek bardzo chciał mieć w tym swój udział. Przez lata gospodarował tutaj PGR, a obecność jego pracowników nie miała na celu ratowania łemkowskiego dziedzictwa. Jednak cmentarz uniknął losu cmentarza w Szklarach. Nie rozjechały go maszyny. Dlaczego? Może dlatego, że był blisko drogi? A może dzięki mieszkańcom Królika Polskiego, i ich pamięci o dawnych sąsiadach Rusnakach?


Cmentarz na pewno wyglądałby dziś gorzej, gdyby nie działalność Stanisława Krycińskiego. W lipcu 1996 roku wraz z grupą "Nadsanie" wytrwale remontował okaleczone krzyże łemkowskie. Wiele z nich zawdzięcza mu "drugą młodość". Ale kto odwiedzi to miejsce zauważy, iż nie wszystkie niestety udało się uratować. Wiele z nich ma odłamane belki, z niektórych pozostały tylko cokoły, czasem tylko z wystającym kikutem po krzyżu...






O cmentarz dba w miarę możliwości także i nasze Stowarzyszenie. Wraz z mieszkańcami Królika Polskiego udało się uprzątnąć teren nekropolii z chaszczy i zagrażających nagrobkom drzew. Teraz odwiedzający zespół cerkiewny wędrowcy mogą bezpiecznie wejść na cmentarz, by cichutko pomodlić się za dawnych gospodarzy tych ziem...
Kto wie, może w przyszłości uda się nam zrekonstruować zrujnowaną kostnicę? Od lat 60 postępowała jej stopniowa destrukcja. Odtworzenie budowli wymaga wiele wysiłku..

No właśnie - jak często zdarza się nam, podczas wizyty na cmentarzu w opuszczonej wiosce zapalić znicz na cmentarzu, czy chociażby zmówić kilka słów modlitwy? W listopadzie jest to prostsze - o ile sprzyja pogoda i mamy czas. Cmentarz w Króliku Wołoskim "ma szczęście" - jest zlokalizowany blisko drogi, tutaj łatwo zajrzeć. A inne cmentarze? No właśnie...


Przedstawimy Wam kilka zdjęć prezentujących stan cmentarza właśnie w inne, nie - listopadowe dni. Jesienią, wiosną, latem i zimą.







Tekst: J. Guzik
Fotografie: D. Pawłowska, J. Guzik (lemowyna.blogspot.com)
Informacje:
Stachowiak A., 2001, Łemkowskie krzyże kamienne w dolinach Biełczy i górnej Jasiołki, PŁAJ, 23.
lemkowyna.blogspot.com
Grzesik W., Traczyk T., Wadas B., 2012, Beskid Niski od Komańczy do Wysowej.

wtorek, 20 października 2015

Droga konieczna


"Wiedzcie, że dla poety tylko jedna droga:
w sercu szukać natchnienia i dążyć do Boga!"
(A. Mickiewicz)

Tymi słowami pragniemy wprowadzić Was w temat drogi. Nie chodzi tutaj o drogę do Rzymu (bo jak wiadomo i tak wszystkie tam prowadzą). Jednak w pewnym sensie chodzi o drogę do Boga właśnie. Pewnie zaraz powiecie "nie tędy droga". Jednak po lekturze artykułu zrozumiecie, że tak...


Na nieruchomość w Króliku Wołoskim którą kupiliśmy w 2008 r. - po sporych perturbacjach o których może kiedyś napiszemy - składają się trzy działki, mające łącznie kształt zbliżony do prostokąta. Z dwóch stron granicą nieruchomości są płynące strumienie a do dwóch pozostałych przylega nieruchomość sprzedana przez Agencję Nieruchomości Rolnych w Rzeszowie w 2007 r.  W ewidencji nieruchomości i budynków obrębu Królik Wołoski działki oznaczone są jako:  46 – to cmentarz z dzwonnicą i kaplicą, 47 – wąski pasek ziemi wzdłuż strumienia Tabor do zachodniej granicy działki 46 oraz działka 45/1 pas ziemi o szerokości około 30 m od cmentarza, wzdłuż cerkwi i dochodząca do strumienia Tabor i tam skręcająca w lewo o długości ok.25 m., szerokości 15.  Takie L z dłuższą dolną kreską. Działka 45/1 tak  wyglądała kiedy kupowaliśmy cały zespół cerkiewny w 2008 roku ale czy obecnie ma taki kształt  ? Ale o tym za chwilę.

Wróćmy do zespołu cerkiewnego. Zabytkowy cmentarz w Króliku Wołoskim jest cmentarzem wyznaniowym i formalnie rzecz biorąc cmentarzem czynnym czyli inaczej mówiąc  nie pozbawionym możliwości chowania zmarłych. Jeżeli zatem cmentarz jest cmentarzem czynnym to obowiązkiem organów państwa i samorządu jest zapewnienie drogi dojścia do cmentarza z drogi publicznej – co  jednoznacznie wynika z przepisów prawa. Od drogi publicznej cały zespół cerkiewny oddziela działka oznaczona jako 45/2 którą  Agencja Nieruchomości Rolnej w Rzeszowie sprzedała w 2007 r. osobie fizycznej, nie dbając o to, aby na tej działce ustanowić drogę konieczną czyli umożliwić dojście do cerkwi i cmentarza. Kiedy z tego powodu podnieśliśmy larum  to okazało się, że – zdaniem urzędników ANR - wszystko jest ok a my jesteśmy warchołami, bo o jakiś głupi kawałek ziemi się awanturujemy. Wszyscy dobrotliwie i życzliwie sugerowali aby stowarzyszenie na drodze sądowej obciążyło nieruchomość sąsiada służebnością drogi koniecznej, za którą  sąsiadowi należy się oczywiście zadośćuczynienie finansowe. My staliśmy na stanowisku, że skoro przepis prawa jasno określa, że musi być droga dojścia do  cmentarza to nie będziemy płacili za coś co należy się z mocy prawa. Napisaliśmy kilka skarg na działania ANR i Ministerstwo Rolnictwa pismem z października 2010 r poinformowało nas, że droga dojścia do cmentarza z drogi publicznej była lecz w tajemniczy sposób pomiędzy 1999 a 2007 r. zniknęła z map ewidencyjnych starostwa krośnieńskiego. Jednocześnie Ministerstwo informowało nas, że wystąpiono do starostwa o ustalenie przyczyn „błędu”. Mamy zatem rok 2010, od dwóch lat jesteśmy właścicielem nieruchomości bez drogi dojścia do cerkwi i cmentarza i okazuje się, ze winny jest tajemniczy „błąd”.
Błotnista jesienią - ale jednak nasza, własna
Ministerstwo napisało, no to i wypada poczekać na reakcje starostwa. Czekaliśmy rok, dwa, trzy i po czterech latach uznaliśmy, że tego czasu to chyba urzędnikom w starostwie jest nadto by podjęli decyzję. Dlaczego zareagowaliśmy po kilku latach – ano dlatego, że dla nas jest kwestią oczywistą, że jesteśmy stroną mającą interes prawny w rozstrzygnięciu sprawy i to starostwo powinno nas o załatwieniu sprawy powiadomić. Ewidentnie to wynika z przepisów kodeksu postępowania administracyjnego, który jak sądzimy obowiązuje również na terenie powiatu krośnieńskiego.  Napisaliśmy jednak do starostwa w sierpniu 2014 r. kiedy do restauracji dzwonnicy się przymierzaliśmy - z pytaniem  prostym czyli jak tam Panie z drogą konieczną i  dojściem do cmentarza i cerkwi.  Reakcja była szybka bo po miesiącu starostwo poinformowało nas, że „ w październiku 2010 r. dokonano korekty przebiegu granic działki nr 45/1. Obecnie działka posiada dostęp do drogi … ”.  I znowu dała znać nasz galicyjska legalistyczna natura bo natychmiast pojawiło się pytanie – a dlaczego to starostwo krośnieńskie dokonuje korekty granic działki nr 45/1  bez informowania o tym fakcie właściciela i bez jego udziału w postępowaniu ? Bez wymaganego prawem postępowania w sprawie korekty granic nieruchomości ? A gdzie, jeśli łaska jakakolwiek decyzja administracyjna ? Ale uznaliśmy, że znów czepiamy się zamiast być zadowoleni że możemy nareszcie legalnie dojść do cerkwi. I można by sądzić, że sprawa  jest definitywnie załatwiona. Otóż, nie ! .  Jak wiadomo niezbadane są wyroki opatrzności ale i – jak wynika z naszego doświadczenia – działania starostwa krośnieńskiego.

Kilkanaście dni temu prawie równocześnie otrzymaliśmy, przy dwóch pismach adresowanych do stowarzyszenia, kopie dwóch map ewidencyjnych pochodzących z tego samego zasobu kartograficznego starostwa krośnieńskiego. I tu czekała nas ogromna niespodzianka – obie mapy diametralnie różnie przedstawiają przebieg granic działki 45/1. Fatum wisi nad tą działką ?
Aby uzmysłowić nasze zmieszanie poniżej publikujemy obie kopie map : pierwsza to mapa która jest identyczna z mapą która była dołączona do aktu notarialnego kupna działek w Króliku Wołoskim a którą kilkanaście dni temu otrzymaliśmy przy piśmie wojewódzkiego konserwatora zabytków. Druga – to kopa mapy która otrzymaliśmy od podmiotu planującego remont sieci energetycznej w obrębie Królik Wołoski. Jak widać granice działek  różnią się znacznie.
Napisaliśmy do starostwa krośnieńskiego o wyjaśnienie istniejącego stanu rzeczy i czekamy z niepokojem co odpowiedź. Stawiamy na odpowiedź, że to kolejny błąd popełniony w starostwie ale nie wykluczamy, że starostwo bezprawnie zmieniło przebieg granic naszej działki.   



Mapa nr 1 - 

Mapa nr 2




Tekst: Z. Kapuścik
mapy: zbiory Z. Kapuscika
foto: K. Guzik(lemkowyna.blogspot.com)

piątek, 9 października 2015

Na wstępie

... chcemy się z Wami przywitać.

Internet jest potęgą. Idealnym narzędziem do przekazywania informacji. Mamy nadzieję że i nam to narzędzie posłuży.

Wkroczyliśmy w przestrzeń bloggera, by uzyskać Waszą pomoc. Tak, liczymy na Was.
Na Ciebie, Ciebie, i Ciebie. I Ciebie też!

Liczymy na pomoc internetowej braci - dzięki Wam możemy zrealizować cel niemal nierealny - odrestaurować zespół cerkiewny w Króliku Wołoskim. O historii samej wsi poczytacie w zakładce historia miejscowości. Oj była to wieś piękna, była... Dziś niewiele z niej pozostało. Zarosłe trawą i chaszczami podmurówki, cmentarz na którym śpią snem wiecznym zmarli mieszkańcy, kapliczki, piękne i wiekowe.. Jest też cerkiew. Duża, murowana. Piękna. Dumnie stoi przy drodze z Rymanowa do Jaślisk. Jakaś siła w niej drzemie, bo nie poddała się ani wojennym zawieruchom, ani powojennej "gospodarnej" załodze PGR Szklary. Nie ugięła się też pod naciskiem wandali ani nawet niszczycielskim filmowcom, kręcącym tu w 1995 roku sceny do filmu "Gnoje". Cerkiew stoi. Ale coraz trudniej się jej wiedzie.. I byłoby pewnie jeszcze gorzej gdyby nie stowarzyszenie. O "Królikach" poczytasz w zakładce O stowarzyszeniu. A jeśli zapragniesz nam pomóc - zajrzyj do zakładki Wspomóż nas...

Na tej stronie pojawiać się będą aktualności z działalności stowarzyszenia, z naszych osiągnięć, radości i (odpukać w niemalowane) smutków.

Z czasem pojawi się tutaj więcej zakładek z ciekawymi informacjami na temat miejscowości.

Na dziś to tyle, chcieliśmy powiedzieć tylko "Witaj" a wyszedł monolog..

Do zobaczenia wkrótce!